Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
Dymitr.

Tego niechcę — mam zapas — puszczając się w drogę
Wziąłem z sobą pieniędzy, dam wam wiele chcecie,
Bylem znalazł przytułek; i was żywić mogę —


Grabarz.

Zda się pieniądz dla podłych — schowaj —


Dymitr.

Lecz wam przecie,
Nie mogęż się wywdzięczyć! — osypię, zapłacę —


Grabarz.

Ja jeśli biorę pieniądz, biorę go za pracę —
Lecz ofiarnie nie przyjmuję, dość jestem bogaty.


Dymitr ściskając go.

Dziękuję mój kochany, lecz zaklinam ciebie,
Ostrożnym bądź i nie mów — nigdy i nikomu.


Grabarz.

Tajemnicę tę w duszy jak w grobie zagrzebię —
A jeśli chcesz — nikogo nie puszczę do domu —


Dymitr.

Nie, nie, zarazby ludzie domysły roili —
Niech będzie tak jak było, jeśli kto przybieży —
Skryję się — tu w alkierzu — przesiedzę pół chwili.