Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/159

Ta strona została uwierzytelniona.
Grabarz.

Gdyby nawet gadano — nikt tu nie uwierzy,
Żeby się krył kto u mnie. A mnie się też zdaje,
Że nie mogą cię gonić w oddalone kraje —
Cóż! dla jednéj kobiéty! rzeczy niesłychane —
Miałbyś życiem przypłacić — nie! temu nie wierzę!


Dymitr.

I jabym chciał nie wierzyć, lecz gdziekolwiek stanę,
Mogą zabić bezkarnie jak bydlę — jak zwierzę —
A zabójca mój chyba przed Bogiem odpowie —
Król kazał, świat zapomniał, rozgrzeszą sędziowie!
Jeżeli jest nieszczęście — o! jam nieszczęśliwy —
Tułacz karą wygnany z pod domowéj strzechy —
Lecę — śmierć za mną bieży i żem dotąd żywy —
Cudem jest! Ciężka kara! — i za jakież grzechy!


Grabarz.

Wy tam panie na waszym między ludźmi świecie,
Inaczej umieracie widzę i żyjecie. —
U nas biedny gdy dziéwczę pokocha go szczérze
Zapyta się rodziców i za żonę bierze.
Wszystko cicho — spokojnie — Na wspólnéj pościeli,
Prześpią życie i nikt ich nie kłóci, nie dzieli,
Nie zaglądają Króle do ich niskiéj chatki —
Żon od mężów łakome nie odbiorą matki —