Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

Na jedném miejscu — cicho — przepędzacie życie —
Nic nie mając cóżbyście nędzarze stracili? —


Grabarz.

Są u nas skarby — Wy ich cenić nie umiécie —
I my stracić możemy — ojca, żonę, dzieci —
Lecz Bóg powiedział, że ten skarb nie zginie —
Dusza ich tylko na chwilę uleci —
Znajdziem się wszyscy — w szczęśliwszéj krainie —
A tam, Bóg mówił — żony, przyjacieli,
Dzieci i ojca — tam nic nie rozdzieli.
To nasze skarby — resztę niech świat bierze,
I wola święta Boga, niech się stanie —
Pójdziemy z torbą szeptając pacierze,
Lecz pójdziem razem — i szczęśliwi panie!


Dymitr.

Razem! i zawsze razem — a ja sam zostałem —
Za mną wygnańcem — przyjaciel ni żona
I nikt nie poszedł — nikt — nikt, nawet ona —
Ona! którą tak kochałem!


Grabarz.

Kto kocha ciebie — dzieli trudy i wygnanie —
Kto siebie tylko kocha — ten w domu zostanie.
Ta o któréj mówiłeś — jest pewnie twą żoną?


Dymitr.

Nie!