Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

Rzecz ważna! Iść na smętarz po żony pogrzebie! —
Tuż — o cal od jéj grobu — Nawet mi się zdało,
Że coś płaczliwie, blisko tuż za mną jęczało —


Grabarz.

To wiatr.


Kasper.

Wiatr! — czy ja nie znam jak się wiatr odzywa!
To wyraźnie jęczała dusza nieszczęśliwa,
Z piekła czy z czyśćca!


Grabarz.

Może twoja żona?


Kasper.

O! o! o! za nią ręczę że dawno zbawiona.
Bardzo była pobożna — przy pracy, zabawie,
Pacierze szeptywała przez cały dzień prawie.
Panie świeć nad jéj duszą — kochała mnie szczerze,
Com ja od niéj ucierpiał nie raz za pacierze!
Bywało — jak człek pracą dzienną się utrudzi,
Zasnę — to w nocy jeszcze pytając obudzi —
— „A czyś się modlił gburze? — “ Więc rad nie rad wstanę —


Grabarz.

Czy z tém przyszedłeś? —


Kasper cicho.

A czy nikt nie słyszy?
Musiałeś spać wyprawić żoneczkę kochanę?