Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/173

Ta strona została uwierzytelniona.
Kasper śmiejąc się.

Jakto! nie?


Grabarz.

Brat rodzony mój — był tu zdaleka


Kasper śmiejąc się.

Chcieliście też mnie podejść — Jakto wy umiecie
Zaraz znaleść wymówkę! — Z obcego człowieka
Zrobiliście natychmiast rodzonego brata,
A to wszystko, ażeby za niego zapłata,
Wam się jednym dostała!! o! i ja mam głowę!! —


Grabarz.

Widzę — ale nie dobrą —


Kasper.

Na jaką mnie stało —
A ten brat jest tu?


Grabarz.

Poszedł.


Kasper.

O! wykręty nowe!
Dokądże!


Grabarz.

Skąd był, poszedł. —