Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.
Grabarz.

Dokąd? — długą drogę macie?


Mołnia.

Dosyć — do Rzymu idę. —


Kasper cicho.

Za pokutę może.


Mołnia.

Nie, z własnéj idę woli.


Grabarz.

Dopomóż ci Boże, —
Tak młody, długo, trudną przedsięwziąłeś drogę. —


Mołnia.

Powoli idę sobie odpocznę gdzie mogę —
Jałmużną mnie pobożne zasilają dusze —
W cudzym domu spoczywam, zmokłą suknię suszę,
Cudzym się karmię chlebem — któż mi w Imię Boże,
Dachu lub kęska chleba pożałować może?


Kasper cicho.

Nieznacznie się nieborak przymawia do jadła —


Grabarz.

Możeś głodny?