Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.

Nic! słuchaj! a jeśliby jeszcze ludzie śmieli,
Jeśliby losy śmiały — jam zawsze gotowa —


Grabarz.

Gdzie trup? Ta zbrodnia pewnie długo się nie schowa —
Jutro, dziś ją odkryją, i ja za was zginę.


Mołnia.

Nie! nie! idę zakopać — Krew łzami wymyję,
Ty możesz być spokojny — za chwilę, godzinę,
Śladu nie pozostanie — ja wszystko ukryję —
Zagrzebię ziemię, zrównam, zagładzę,
I jak nad grobem krzyżyk w głowach wsadzę,
I krzyżyk suchy i płachtę darniny! —
Mogłabym mu przebaczyć, gdyby mnie chciał zdradzić,
Lecz on chciał — Nie umiałam inaczéj zaradzić,
Umarli nic nie mówią —


Grabarz cicho.

Lepiéj uciec było —


Mołnia.

Uciec? dokąd uciekać czyżby się ukryło?
Nimbyśmy wyszli, onby szpiegów już rozsadził —
Byłby pojmał i Kniaziu tybyś zginął może —
On musiał wprzódy zginąć — żywy byłby zdradził,
Zabity.