Za brzozą krzyżyk w krzakach, u krzyżyka tego,
Leży trup —
Idę —
Tobie nie przystało,
Jam zabiła, ja martwe niech pogrzebię ciało,
Ty odpocznij, tyś stary. Ja w umarłych rzędzie,
Położę go, zagrzebię, że znaku niebędzie. —
Pod głaz wielki co pana pewno kryje trunę,
Na wieczny go spoczynek, jak bogacza wsunę,
Zadziwi się duch jego, gdy na grób przybieży!
Że ubogi w kamiennéj spoczywa odzieży —
Idę —
Nie to napróżno ja nie puszczę ciebie,
Niech go przynajmniéj ręka przyjaźna pogrzebie —
Jeszcze nikt jak ja żyję, nie śmiał na tę rolę
Bezemnie zasiać kogo — Nie chcę, nie pozwolę —
Jeżeli tak Bóg zrządził, lepiéj mnie wypada,
Wykopać dół, modlitwę zmówić za sąsiada,
Wy — którym rozłączenia, czas zdał się tak długi,
Znajdziecie tysiąc rzeczy do mówienia sobie —