Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

Mało ceniłem serce i kochcnie,
Dziś — ty mi jedna zostałaś na świecie —
Lecz dobrze! jeśli ten przyjaciel żąda,
Widzieć mię jeszcze — o! i jam ciekawy,
Jak twarz przyjacioł w nieszczęściu wygląda.


Mołnia.

Twój los na sercu ślad zostawił krwawy,
Na co w przekleństwie świat obwiniać cały?
Są wierne serca, jest na świecie cnota,
Wśród śmieci drogie kamienie zostały —
Niechaj gniew próżny sercem twém nie miota,
Przebacz im wszystkim.


Dymitr.

Przebaczyć!!? nie mogę!
Nigdy! przebaczyć! — nie! w sercu zasiałem,
Jak złość ich wielka taką zemstę srogę. —
I chciałbym jeszcze, nim zamrą powieki,
Chciałbym przy zgonie widziéć ich w méj doli,
Kazać ich sercom boleć iak mnie boli,
Kazać im próżno wzywać wspomożenia,
Kazać im jęcczyć, ginąć i umierać —
Wlać w pierś ich moje i gorsze cierpienia —
Dręczyć ich, szarpać, i szydząc spozierać,
Ranić i pytać czy ich boli rana,
I śmiać się, śmiać się śmiechami szatana.