Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.
Mołnia.

Nie wiem.


Dymitr myśli.

Wraca z ziemi włoskiéj??
Pewnie.


Mołnia.

Mówił. —


Dymitr.

Mógł jeszcze byćby Odachowski,
Ale ten został w kraju, gdym ja uszedł z niego.
Nie mówił ci imienia?


Mołnia.

Mówił, lecz nie pomnę.


Dymitr.

Na piekło! mój przyjaciel — nie pojmuję tego!
Ktoby był, ktoby przyjaźń dochował niezłomnę,
Kiedy wszyscy zdradzili — Nie — to być nie może!


Mołnia.

Tak jest jednakże, tam w kraju dla siebie
Wielu masz wiernych jeszcze — lecz nikt nie pomoże,
Wszystkich Księżna ubiegła — Chcąc ocalić ciebie,
Próżno Króla i sędziów — ją nawet błagali,
Nic nie pomogło —