Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.
Dymitr.

Któż tam Króla prosił?


Mołnia.

Wielu — lecz próżno umysł jego naginali,
Księżna wprzód —


Dymitr prędko.

Na co było błagać? będę znosił?
I najsroższe cierpienia tajemnie ukryję.
Niżbym przed nią miał ugiąć, nieugiętą szyję —
Prosić jéj!! Niechaj w mękach reszta życia spłynie,
Niżby miała się cieszyć, nieszczęściem, błaganiem,
Niech lepiéj ja sam zginę, wszystko moje zginie —
I ty nawet — Lecz ginąc nie ugięci staniem —
Nie! Dymitr się nie zhańbi — Dymitr bez imienia,
Dymitr bez sławy, rodu, lecz jeszcze ma duszę —
Ta dusza dumna — dumy na podłość nie zmienia,
Jęków z niéj nie wycisną piekielne katusze,
Na co było jéj prosić? Ażeby szczęśliwa,
Odmówić jeszcze mogła? Toż to przyjaciele,
Których język pokorny podle łaski wzywa,
A sami nic nie robią, błagając o wiele!
Na co było jéj prosić? chce głowy? ma głowę —
Chciała zemsty? o! zemsty nigdy nie pozyska,
Będę się śmiał konając, a męki jałowe,
Mnie nie dotkną, jam stały —