Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/221

Ta strona została uwierzytelniona.

Choć ten człowiek mi wierny, jest tu ludzi wiele,
Dziś, jutro, zdradzić mogą złota przyjaciele —
Ktoś idzie!

(ucieka ku drzwiom na prawo)
Mołnia biegnąc do drzwi w głąb.

Grabarz pewnie — noc — deszcz — zimno ściska,
Ktoby tu przyszedł inszy!

(staje u drzwi).
Dymitr we drzwiach prawych.

Idzie??


Mołnia. stojąc u drzwi.

Słyszę z bliska
Chód jego. To on pewnie —


Dymitr we drzwiach prawych.

Kto??


Mołnia u drzwi w głębi.

Gospodarz domu,
Bądź spokojny — obcemu nie dam wejść nikomu.



SCENA   X.
Ciż sami, Grabarz z łopatą na ramieniu, obmokły wchodzi i wstrząsa się od zimna. Dymitr i Mołnia oddalają się ode drzwi i zbliżają się ku niemu.