Tyś powiedział Boże,
Że się człek swojej śmierci, śmiercią bronić może,
Dymitr jest duszą moją — widząc miecz wzniesiony,
Mogłażem mu dozwolić zginąć bez obrony?
O! nie! Tyś sprawiedliwy, widzisz serce moje,
Ja żałuję krwi ludzkiéj i zbrodni się boję,
Ale on byłby zginął — z nim ja — bo na świecie,
Niktby mi nie pozostał — zginąćbym musiała —
Miecz którym go zabiłam, w to serce kobiecie
Byłby wniósł śmierć — w niéj moja nadzieja została —
Precz! precz — krwawe wspomnienie — precz z uszu mych jęki —
Precz z tą bronią odemnie!
— precz krew z mojéj ręki
Nie chcę o tém pamiętać — zapomnę na wieki!
Wszystko rzucę, wygładzę, oderwę z pamięci!
Lecz téj krwi nie obmyją wszystkie świata rzeki —
I pamięć co się wężem w koło duszy kręci,
Ścisnęła mnie, tak mocném opasała kołem,
Że — —
Jest jeszcze pokuta spowiedź i pacierze,
Będę pełzając progi kościelne bić czołem!