Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

Pokutować — pokuta wspomnień nie zabierze!
Jest rozgrzeszenie księży — żal, łzy gorzkie, skrucha!
Nie! nikt mię nie rozgrzeszy. Bóg łez nie usłucha,
Bom ja gotowa znowu w Dymitra obronie —
Matce, ojcu — utopić tysiąc mieczów w łonie.
Dla mnie nié ma pokuty — żal zmyślony będzie,
Bóg, świat, potępia, wszyscy, zawsze wszędzie!

(gwałtownie)

I niech wszyscy potępią, przeklną potępiona,
Będę go jeszcze bronić krwią, życiem i cnotą —
Jeżeli z mieczem zechcą dojść do jego łona,
Niech mnie wprzódy na drodze nogami rozgniotą!
Będę go bronić żywa, bronić go zabita,
Trup mój wyciągnie twarde na wrogów ramiona,
Zasłonię jego piersi; jak matka kobiéta,
Gdy broni od zabójców dziécię swego łona,
Tak ja bronić będę — o! biada wam biada!
Jeśli go zgubić chcecie — trucizna i zdrada,
Miecz — wszystko dla mnie dobre — byleście zginęli,
Nie będę bać się piekła, ludzi, kary — Boga!
I zwabię pocałunkiem, tak jak przyjacieli
I w uścisku roskosznym zabiję jak wroga!

(słychać ciche sztukanie do drzwi. Mołnia podbiega ku nim z pistoletem w ręku)

Sztuka? ktoby to miał być?

(głośniéj)