Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.

Podlega naszéj władzy, a wasza ustaje.
Choć z ludźmi rzadko mówię, choć się nie uczyłem.
Wiém, co mi mówi serce. I czy wiesz mój panie?
Wielu grzebłem, żadnego jeszcze nie zabiłem.
Żeby kupić tę rękę, złota wam nie stanie —
Nędzny jestem — lecz z głodu umrzeć jeśli Bóg każe;
Jeszcze krwią ludzką dłoni poczciwéj nie zmażę,
A wy i rodem wyżsi i duszą odemnie —


Zborowski.

Prawisz widzę nauki — starcze to daremnie —
Przysiągłem posłuszeństwo — krew swoję czy cudzę,
Wyleję gdy mi każą i ręki nie zbrudzę.
Niewinnego nie biję — ale on po świecie,
Dawno nie swoją głowę, nosi już na grzbiecie
Dawno już cudzych śmierci i łez cudzych brzemię,
Winno było łeb jego obalić na ziemię.
Nie stawaj przeciw ludzi wyrokom i nieba —
Puszczaj mnie — Zginąć musi, zabić go potrzeba,
Nie mogę dać się wymknąć, przemocy użyję,
Każę cię jak ją trzymać — a jego zabiję. —


Grabarz.

Silniejszy możesz zrobić coś zamierzył sobie.


Zborowski idąc.

Prawem, ręką silniejszy — com mówił, to zrobię.