Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/252

Ta strona została uwierzytelniona.
Grabarz. zastępując mu drogę.

Lecz wprzódy mnie zabijesz —


Zborowski.

Ciebie?


Grabarz.

Tak, mój panie,
Jam go tu schronił ręcząc swoją własną głową,
Że póki u mnie będzie nic mu się nie stanie —
Będę go bronił. I mnie drogie moje słowo.
Gość mój nie zginie u mnie, albo ja z nim razem,
Gdybyście przyszli z Króla mojego rozkazem,
I tak bym go nie wydał. —


Zborowski.

Gościnność tę chwalę
Lecz mu słowa dotrzymać, nie potrzeba wcale —
On wszystkie swoje łamał —


Grabarz.

Tém też gorzéj jemu —
Był złym — lecz ja dla tego mamże złym być panie?
Cudze grzechy nic sercu nie ciężą mojemu —
A swoich ja mieć nie chcę —


Zborowski idąc daléj.

To próżne gadanie —