Ta strona została uwierzytelniona.
Jeden na tylu — wszakże oprzeć się nie możno,
Skończy się zawsze na tém, że liczba pokona.
Grabarz.
Zobaczym. —
Zborowski.
Próżno starcze — patrz jak ta dziewczyna
Spokojnie stoi, chociaż kocha go i ona,
I bronićby go chciała, ale nie zaczyna —
Grabarz.
Bo ją ludzie trzymają —
Zborowski.
To i ciebie czeka,
Jeśli mi będziesz bronić!
(Mołnia nagle rzuca się, wyrywa pistolet, podbiega do Zborowskiego i strzela z bliska — chybia — porywa nóż z za pasa i staje przy Grabarzu u drzwi na prawo).
Mołnia strzelając.
Skończę — Bóg pomoże!
Przeklęte ręce moje (rzuca pistolet) ratuj! Boże! Boże!
Zborowski.
Już raz drugi — dziewczyno teraz nie przebaczę!