Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Poezye tom 2.djvu/257

Ta strona została uwierzytelniona.
Kobieta biegnąc.

Zbójcy! o! Matko Boska uratuj mi syna —
Krew wszędzie! — dziecię moje — skoczyłam z pościeli
Słyszałam głos dziecięcia! ach! żywa dziécina!

(biega po izbie niespokojna z dzieckiem na ręku)

Lecz tam — mąż mój — ten obcy —


Piérwszy sługa.

O! ten pewnie zginie!


Kobiéta.

Mój mąż? — Boże! — lecz dziécię — idę — mąż — tu dziecię —

(biega

Mąż mój — tam — tutaj —


Drugi sługa.

Mąż twój może się wywinie

(krzyki ciągłe).

Nie bój się — lecz tam nie idź —


Kobiéta biegając ode drzwi do drzwi.

Mąż mój! czego chcecie,
Pocoście przyszli zbójcy? przypatrzyć się nędzy —
Nie znajdziecie tu złota, nie mamy — pieniędzy —
Darujcie życiem!!


Piérwszy sługa.

Życia nikt ci brać nie myśli,
Myśmy po inne życie, nie po wasze przyśli —