Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

nie jadła nic, oczki trzymała spuszczone, drżała. Wianuszek ją zdradzał...
Kiedy niekiedy, gdyby perła duża padła łza z pod powiek, co oczy osłaniały na białą, złotem szytą sukienkę, znikając gdzieś w jej fałdach.. Kazał im tedy rozweselony stary pić z jednego kubka, na znak, że odtąd wszystko między niemi wspólnem być miało.
I padła łez para z oczów do napoju, który Przemko wychylić musiał, a gdy mu kubek podawała, a dotknął jej ręki przypadkiem, zimną była jak złote naczynie, które trzymała.
Dziewiczego wieczora obrzędy, choć po innych dworach już zapomniane były, tu się starym zwyczajem odbywały, jak u pospolitego na wsiach ludu. Przy czem osobliwe nucono pieśni pomorskie i kaszubskie, które tylko po chatach jeszcze posłyszeć było można.
Stary Barwin chciał mieć i gęślarzy i śpiewy i wszystkie zapomniane obrzędy, może więcej dla własnej pociechy, niż dla wnuczki, którą męczono sadzając, splatając i rozplatając jej kosy, wodząc po izbach i kątach...
Starsze niewiasty, którym miód ochoty dodawał, raz począwszy nie darowały już pieśni żadnej, ani najmniejszego słowa...
Narzeczony też musiał wedle wskazówek druhów, kłaniać się, na pytania odpowiadać, to przy