Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/094

Ta strona została uwierzytelniona.

Baba miała coś jeszcze do powiedzenia, uśmiech dwuznaczny przebiegł po jej wargach, obejrzała się do koła po izbie kaganek podnosząc i z wolna próg jej przestąpiła.
— Niedawno wrócił, — zamruczała — a gdzie był, to ja wiem!
I musiało tak być! Ta go nie puści!