Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

chyba sukienkę ich oblecze. On się z tego śmiał też, bo młodym będąc wcale o tem nie myślał.
Z dowcipu i rozumu, choć jeszcze pono lat trzydziestu nie miał, czcili go nawet starzy. Bystrość miał myśli wielką i nie mniejszą śmiałość w słowie.
Jedno mu tylko zarzucić było można, że do polskiego zamaszystego, gardłującego ziemianina pospolitego wcale nie był podobnym.
Wziąć go było można za włocha lub francuza, chociaż językiem swym doskonale mówił i wolał nim rozmawiać niż innemi. Na dworze Cesarskim gładkich nabrawszy obyczajów, choć czasem swojskiej rubaszności zażył, umiał ją tak okrasić, że pewny, osobliwy wdzięk miała.
Lubował się nim wielce książe kaliski, stary Biskup i inni panowie.
W turniejach okazał zręczność, nadzwyczajną i siłę, ale oboje sobie lekceważył. Gdy go potem, jako zwycięzcę blizko książąt posadzono, bawił się opowiadaniem o dworach i obyczajach, które widział.
Bolesław słuchając jak o wspaniałościach obcych monarchów prawił, westchnął i dodał:
— Byłoby i u nas inaczej, gdyby się ten kraj wielki nie porozpadał na części tyle, i nie narosło nas małych książąt jak mrówia. Dawniej było lepiej, za starych Mieszków i Chrobrych,