Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

do Szczecina. Przewrotnej babie nie w smak była cicha i łagodna pomorzanka, snuła już różne sposoby, któremi się jej pozbyć mogła... Pomówić o zdradę, oskarżyć o miłość pokątną, wmówić w Przemka że chorą była...
Lukierda rozpoczynała swe życie niemal klasztorne, rada z tego i uspokojona, że ją mąż, którego się lękała, opuszczał i zaniedbywał.
Ułożyła już sobie tryb taki dni powszednich aby nikomu nie zawadzała: Z rana szła do kościoła, siadała potem do krosien, a Orcha przy niej, najczęściej na ziemi, nucąc stare piosenki.
Ile razy je tak zastała Bertocha, milkły obie i przy niej ani rozmawiały ni śpiewały, aż zła pokręciwszy się, odgrażając odeszła.
Przemko rzadko żonę nawiedzał, i jak byli obcy sobie dni pierwszych tak i teraz pozostali. On skarżył się, że miłości w niej ku sobie nie widział — lecz też jej najmniejszej nie okazywał.
Jednego dnia gdy Orchy w komnacie nie było, Przemko przyszedł do Lukierdy i zastał ją przy kądzieli, bo prząść bardzo lubiła. Namówiony przez Bertochę zaraz gwałtownie wystąpił z tem, że baby piastunki na dworze niepotrzebnej chce się pozbyć, bo mu była podejrzaną i wstrętliwą.
Łagodna zawsze Lukierda, wypuściła z rąk wrzeciono, powstając żywo.
— Jedna tu ona jest co mnie miłuje — ode-