Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

nie pomogło, bo książe Bolesław prowadził go z sobą.
Było to na wiosnę, w sam dzień Ś. Jerzego, gdy się dwa wojska spotkały między Skorolcem a Procanem. Zdało się z razu, iż polacy zwyciężą. Rogatka nawet tak się uląkł, iż pierwszy z pola uszedł, ale syn jego tak zajadle napierał na wojska sprzymierzone, którym jednego wodza i głowy brakło, że je pobił i książąt nawet pobrał do niewoli.
Przemko, który zapalczywie walcząc wparł się z pułkiem swym w sam środek niemców, pojmany zastał[1] z ludźmi i ranny poszedł w moc Slązaków.
Jeden z żołnierzy zbiegły od Skorulca, przywiózł o tem do Poznania wiadomość. Zawichrzyło się strasznie na zamku...
Wpadła ręce załamując Bertocha do księżnej z tą wiadomością. Doniesiono jej pono gorzej niż było, ulękła się, aby Przemko nie przypłacił życiem, a księżna nie zapanowała, stała się więc pokorną.

Lukierda przeraziła się tą wieścią, żal jej może było człowieka, choć ten jej strasznym był, nadszedł przecież zaraz kasztelan Sremski Sambor, uwiadomiony lepiej i uspokoił ją donosząc, że chciwego Rogatkę lada kawałkiem ziemi zagodzą, a książe powróciwszy okup ten odzyska siłą.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – został.