Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

mu się płonne. Postanowił jechać do Baryczy i odwieść się nie dał od tego. Co najdzielniejsze rycerstwo i najświetniejszy dwór wyznaczył do swego boku. Zaręba i Nałęcz jechali z drugiemi, choć pierwszemu w podróż się wybierać nie bardzo chciało.
Od owego turnieju, a potem zniechęcony do księcia tem, że się źle z żoną obchodził, Zaręba coraz się na niego dąsał więcej.
Bertocha i Mina dowiedziawszy się o podróży księcia, zmawiały się już, aby z niej korzystając, nienawistnej pozbyć Orchy. Zaręba pilno przez dziewczęta wywiadujący się o tem co się na dworze Lukierdy działo, miał już przeczucie, iż się tam zamach jakiś przeciw niej gotował... Pragnął zostać na straży, aby zapobiedz temu.
Gdy mu zapowiedziano, by się do drogi gotował, przyjął to niechętnie i szedł sam do księcia wymawiać się od podróży.
Przemko czuł dawno niechęć jego ku sobie, choć jej niczemu innemu nie przypisywał, tylko turniejowi. Dumnym był nadto, aby się go starał przejednać.
Gdy dosyć niezręcznie Zaręba się począł nie dobrem zdrowiem i niepokaźnym koniem wymawiać, książe spojrzał nań ostro i rzekł:
— Rozkaz dany nie może być zmieniony... Służba u mnie posłuszną być musi.
Nie rzekłszy słowa oddalił się Zaręba, bo wy-