Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.



IX.


Gdy Lukierdzie dano znać, że książe pan powrócił, zdawała się nie rozumieć tego i niewyszła przeciw niemu. Słyszała czy nie, — trudno po niej poznać było.
Bertocha, która o tem z przekąsem przyszła oznajmić, nie mogła pojąć dla czego ani rumieniec, ni bladość na twarzy się nie ukazały.
Nie drgnęła, nie podniosła głowy, siedziała milcząca i skamieniała.
W podwórzu Mina witała hałaśliwie pana, który ją zbył obojętnym pół uśmiechem.
Po przywitaniu Wojewody i Biskupa, Przemko poszedł do żony.
Siedziała u kądzieli nie przędząc. Zobaczywszy go, powstała zwolna, stanęła przed nim nie jak żona, jak służebnica.