Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

innego, ks. Wincentego wyprawiano jak by z księżną, potomstwa niemającą, rozwód wyrobić.
Zwiększyło to jego miłość i litość dla nieszczęśliwej, a odrazę i niechęć do księcia.
Ale przeciwko temu jakaż była rada? co on mógł?
Przerażony i smutny wrócił do izby, którą z Nałęczem zajmowali.
Nie zwierzając się podejrzeń swych przed druhem, począł jak zwykle rozwodzić żale nad losem nieszczęśliwej.
— Widzieliście ją — mówił — taż to dusza się wzdryga na to, co z niej te baby niepoczciwe uczyniły! Jak trup biedna chodzi bez czucia i życia!
Nałęcz dzieląc uczucia przyjaciela, dodał, że we dworze rozpowiadano głośno o odgróżkach Miny, która gotową była na wszystko, aby pozbyć się Lukierdy, a narzekała iż ona ani żyć, ani umrzeć nie może.
Najgorszych więc spodziewać się było można prześladowań i udręczeń.
Z wielkim zapałem Zaręba począł dowodzić, iż oni we dwu powinni byli biedną prześladowaną bronić i czuwać nad nią.
— Księciu ona obojętna — nie patrzy nawet na nią, a Mina ją gotowa zabić!
— A cóż my możemy przeciwko babom? — odezwał się Nałęcz. Gorzej będzie, gdy kto w obro-