rycerzami ocalonemi po wczorajszej walce wszedł do namiotu księcia.
Rycerstwo ofiarowało panu swemu przysięgę, że Ołobok odzyszcze, aby go poświęcił bez trwogi.
Tomisław, brat jego, starszyzna wszystka całując krzyże swych mieczów, składali uroczyste zobowiązanie się, choćby twierdza najsilniejszą była, że ją wraz z powiatem odbiorą.
Nalegania, prośby, przysięgi, nakoniec księcia złamały, Świnka powstrzymał posłów i notarjusz siadł zaraz spisywać umowę.
Ślązak gdy do końca ją doprowadził, niezmiernie był rad i nie umiał ukryć tego, bo pomimo przechwałek, załodze w Kaliszu trudno się było utrzymać, a mieli tu najdzielniejszych swych rycerzy, których na zgubę narażać nie chcieli.
Gdy umowa spisaną została, Arcybiskup rzekł do Wernera:
— Powiedzcie panu waszemu odemnie, iż źle nabyte mienie, szczęścia nie przynosi, dodajcie i to, że ja Głowa kościoła ziemi tej ślę mu przestrogę, aby prawa jego lepiej szanował, gdyż ja nie poszanuję też książęcej dostojności.
Ślązak przyjął to z lekceważeniem.
— Przemawiacie za sprawą Biskupa Tomasza, — odezwał się. — Juści duchowny jeden za drugim ujmować się musi, ale ja tego panu memu nie odniosę. Wy wszyscy panowie duchowni trzymacie w skarbcach waszych więcej, niż wam
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.