Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wesoła to powieść, — wtrącił stojący blizko kanclerz Wincenty — ale ciekawa.
Księżna szukająca roztargnienia, zażądała aby ją opowiedziano.
Kanclerz namyślał się nieco.
— Tak — rzekł — powieść to smutna, ale nauczająca. Ja może lepiej ją znam niż inni. Nie pierwszy to przykład podstępnych napadów i więzień okrutnych, ale do niej wchodzi i historja onego Ludka, warta pamięci.
Kanclerz pomilczawszy rozpoczął powoli:
— Bóg da może, iż z tego stanu opłakanego wyjdziemy, ale dziś współzawodnictwo książąt i chciwość posiadłości, do czego doszły.. potomni wierzyć nie zechcą.
Wiadomo wszystkim, jak z sobą żyją Ślązcy książęta, którym niecny Rogatka był przykładem. Brat na brata gorzej wilków czyhają.
Henryk Wrocławski i Lignicki najsilniejszy, był też celem zamachów własnej rodziny, zazdroszczącej mu panowania. Konrad Głogowski, Bolko Świdnicki, spiskowali przeciw niemu — Bolko, który sprzymierzeńcowi swemu pomoc przyrzekał, nie dawał nic oprócz przyrzeczeń, coraz tymczasem wyłudzając za nie jaki szmat ziemi. To miasteczko, to grodzik, to powiatu kawał zagarnął, nie dając nic.
Ciągnęło się to długo, aż Konrad sobie przypomniał, co robili Rogatka i Henryk starszy..