Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

Obok księcia, w sukni ze złotogłowu i białych rąbkach jak mgła przejrzystych, piękna i wspaniała, z obliczem pańskiem szła królewna, mająca dziś się stać królową. Szczęście czyniło ją piękniejszą jeszcze...
U progu stał już Świnka i Jan Biskup Poznański, oba w szatach uroczystych, gotowi na przyjęcie księcia. Ci pokropionego wodą święconą wiedli przodem, gdy dwu drugich Ryksie towarzyszyło.
Na wezgłowiach przed niemi świeciły dwie korony złote...
Przy tronach stanęli urzędnicy ziemi, dworu, Wojewodowie, Kasztelani, Kanclerze, dwór wszystek w szatach jasnych od złota, jedwabiów i purpury, z tkanin tych przepysznych, których wzory przyniosły od wschodu wojny Krzyżowe.
Zabrzmiała pieśń do Ducha świętego, rozpoczęła się przy ołtarzu ofiara, którą sam Arcybiskup odprawiał. Przejęty był i uniesiony, duchem ku niebiosom, od których ściągnąć chciał błogosławieństwo...
Wśród pieśni, wśród dymu kadzideł, odprawiały się błagalne modlitwy...
Po odczytaniu Ewangelij, zwrócił się Arcybiskup do księcia, który do ołtarza przystępował dla złożenia przysięgi. Trzymano przed nim Ewangelję i krzyż.