Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom II.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

Głosem drżącym począł przemawiać Arcybiskup, lecz wzruszenie wkrótce mowę mu przerwało.
Kląkł Pasterz, a książe legł krzyżem na ziemi, śpiewy rozlegały się znowu... Starym obyczajem kościelnym błagalne Litanje śpiewano.
Gdy powstał Przemysław niesiono oleje święte, nastąpił obrzęd namaszczenia. Poczem w bocznej kaplicy wdziano nań szaty królewskie, sandały złociste, humerał, manipularz, kapę... Odzież ta królewska kapłańską razem była a przypominać miała, że pomazaniec Boży powinien był być kapłanem strzegącym prawa i sprawiedliwości, wyrazicielem potęgi wszechmocnej na ziemi.
Poprzedziło to przypasanie miecza, bo użycie go było obowiązkiem mocarza ziemskiego nie kapłana.
Dobytym z pochew Przemysław na cztery strony świata przeszył powietrze i do złotej pochwy go schował.
Wtedy dopiero, gdy jako kapłan i rycerz boży namaszczony był i zbrojny, dostojny wieńca — pokląkł, a Świnka ciężką tę, twardą, wielką koronę Chrobrego włożył mu na skronie.
Leżała na głowie Pomazańca cudem, jakby dla niej była ukutą. Podano w lewą rękę jabłko ziemi polskiej pełne, w prawą berło, widomy znak władzy.
Złożono ofiarę, w złocistych baryłkach wino i chleb biały na ołtarzu.