Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 058.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
55

być na ulicy i bez chleba... Panu Bogu nic trudnego.
Chłopcy upamiętali się zaraz bo téż w téj ich napaści, więcéj było swawoli niż złéj woli, i jeden z nich nawet dobywszy z kieszeni jabłko obdarował mnie niem, za co, pamiętam, pocałowałem go w rękę, bo po suchym chlebie, zapach owocu świeżego zdał mi się cudownym... a tak byłem głodny, żem zaraz jeść począł chciwie.
Spuściwszy się z gliniastego pagórka, znaleźliśmy się u brzegu płytkiéj, po ogromnych skał obłamach, płynącéj rzeczułki, którą przebyliśmy po moście przy młynach, i ztąd weszliśmy już w ulicę która się pięła do góry dość sromo i przykro.
Nigdy w życiu takiéj jak tu wrzawy nie słyszałem jeszcze i zrazu wylękły stanąłem nie śmiejąc postąpić daléj; ulicę całą zajmowały wozy z ciężkością drapiące się ku górze, ludzie, pędzone konie, i powracające bydło... Bruk miejscami powybijany po którym