Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 066.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
63

— Już za strawę nic nie wezmę, — mówiła Kulikowa, ono to się pożywi i przy moich chłopakach, ależ odziać potrzeba... a możeby go i do szkoły posyłać, to zaraz i xiążki i papier i odzież trzeba dać przystojniejszą, bo odartusa do klassy prefekt nie przyjmie.
— No, to już ja, to już ja obmyślę, — dodał Wieloryb.
I tak zostałem w tym kątku ubogim, zrazu pół posługaczem bo Kuliko wa nikomu próżnować nie dawała, potem już uczniem szkoły. Wieloryb uczył mnie w wolnych godzinach trochę czytać i pisać, abym do pierwszéj klassy mógł być przyjęty. Niełacno mi to szło, bom zapóźno musiał nakładać się do tego rodzaju pracy, ale Słonkiewicz dopilnowywał i nieustannie mi kładł w uszy że od tego przyszłość cała zależy.
Nie bardzom to ja rozumiał wówczas co ona znaczyła przecież na sobie mi wskazując przykład, trafił Wieloryb do mojego przekonania.