Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 072.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
69

lubił, przyjęcie do klass każdego charłaka szło z wielkim z jego strony oporem.
— Na co się im uczyć, — mawiał, — niech idą do rzemieślnika.
Szukano różnych pozorów aby nie przyjmować biednych, nawet w niedostatecznéj odzieży, w braku xiążek, papierów udowadniających pochodzenie i t. p. Dla majętniejszych ułatwiało się wszystko cudownie i prawo tłumaczyło inaczéj, — ubogich odpychano bez litości, niekiedy z szyderstwem. — Dla tych examen był publiczny, twardy, ostry i obwarowany jak najściśléj, inni odbywali go osobno w mieszkaniu dyrektora lub przy obfitem śniadaniu wydanem przez rodziców. Wiedział i Wieloryb dobrze, że dyrektor był nieprzyjacielem oświaty dla ubogich i miał swoję po temu teorję, przeczuwał zatem jak ciężkie będzie przyjęcie moje do szkoły, ale w imie Chrystusowe poświęcał się na nieuchronną przykrość, która go tu spotkać miała.