Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 117.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
114

Wpłynąłem nawet na postępowanie siostry z bratem, dowodząc jéj z mojego dawniejszego doświadczenia, że taki umysł jak Franusia, siłą i groźbą nie da się pokierować, że potrzeba prowadzić go łagodnością i niemal uleganiem, obudzając tylko ciekawość, łechcąc próżnostkę wmawiając ochotę do pracy. Luzia trochę téż mniéj była surową dla Franusia, a dzieciak i to przed ojcem wyśpiewał, bo się zaraz dopatrzył w tem mojego wpływu.
Po roku byłem już tu jak w domu i zdało mi się żem nigdy ich opuścić nie powinien, Franuś nawet zapowiadał że mnie z sobą weźmie do szkół, do uniwersytetu, a potem osadzi mnie w oficynie na resztę żywota.
Jedną z najtrudniejszych w świecie jest historja takiej nieszczęsnéj miłości jak moja, — rzekł wzdychając Poroniecki. — Dziś ja sam sprawy sobie z niéj zdać nie mogę.
Zrazu kochałem sam o tem nie wiedząc, i panna Ludwika przywiązała się do mnie nie