Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 150.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
147

nem na Katedralnéj ulicy żyjąc z jałmużny tak była podupadła przestawszy utrzymywać studentów. Prosiłem go żeby mnie do niéj zaprowadził, i dobiłem się wreszcie do staruszki, którą znalazłem w wilgotnéj ciupce odgrodzonéj tarcicami od większéj izby gospodarzy, w łóżku, chorą, zestarzałą straszliwie i zbiedzoną. — Zaledwie poznać mnie mogła, a gdym się jéj przypomniał, poczęła płakać rzewnie. — A! dobre to jeszcze były czasy moje dziecko, — zawołała, — kiedy Słonkiewicz był u mnie, jeszczem to ja była gospodynią i moje chłopaki byli przy mnie... a dziś... ze mnie żebraczka!
— A dzieci? — spytałem.
— Cóż dzieci, jeden służy na wsi, drugi podział się kędyś że go dopytać nie mogę, jak pojechał nad granicę tak jak w wodę wpadł. Zostawili mnie starą na barłogu i gdyby nie litość ludzka z głodubym umarła dawno...
— A Słonkiewicz?