Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 095.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
85

— A jużciż, znają Prokopa przecie, — dodał poprawując czapkę która mu się na kołnierz już zwieszała, — żeby jaka sprawa zawiła wyświdruje do rdzenia i wyhebluje pod politurę.
— Ale tobie przez to pijaństwo, — rzekł znowu, — i świdrem nie wojować i do politury się nie dobić! Karczma a karczma, — córka hula sobie, ojciec sobie..... czort weź! i po wszystkiem.... Cztery deski, będzie koniec..... a taki ludzie pożałują jak nie stanie, bo kto im to tak poradzi?
Tak sam z sobą rozprawiając głosem przerywanym śmiechem, czkawką i krzykiem, Prokop zbliżył się nieznacznie do idącego naprzeciw Oktawa, który unikając go, drugą wybrał stronę ulicy. Ale cień rzucony od xiężyca go zdradził!
Stary zrównawszy się z nim, stanął, wyprostował, podniósł kij i wielkim głosem zawołał: