Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 110.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
100

żenia, kłamstwy które sam sobie w ciągu dnia naprawił, upadkiem na którego był drodze. — W téj ch wili powiedział sobie wszystkie prawdy jakieby mógł najsurowszy wyrzec sędzia.
Ale wśród patetycznéj przemowy, zaszeleściały obok gałęzie, ręka czyjaś padła mu na ramię i poza sobą ujrzał Andzię stojącą, zarumienioną, z uśmiechem smutnym i groźnie zwróconemi czarnemi oczyma.
— Patrzcie, — odezwała się cicho dziewczyna, — przyszedł! tegom się nie spodziewała!
— Ani ja, żebyś ty tu była! — uśmiechając się ale zmieszany rzekł Oktaw.
— A czegóżeś w burzę i wicher pędził tak na górę? E! kłamiesz paniczu! spodziewałeś się! wiedziałeś że ja tu będę...
Łatwo was słówkiem pociągnąć! — dodała smutnie, — każdy z was leci oszalały, a powraca zawstydzony i smutny...