Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
109

kał się w nią spojrzéć, przerażał, i sumienie gryzło go jakby popełnił występek. Napróżno pytał się siebie czem przewinił, nie umiał znaleźć grzechu, a szpony jego mściwe czuł w sobie.
I widział, że choć namiętność któréj nie pojmował, co go zawiodła na to miejsce, już mu paliła wnętrzności trucizną, — nie umiałby się jéj oprzéć raz drugi, poszedłby jes zcze zwyciężony by znowu cierpieć...
Obraz Andzi zaczynał w wyobraźni jego nabierać potęgi i uroku, nie była to już prosta dziewczyna, była to Ofelia Hamleta, był to znowu ideał jakiś dziwaczny, tem straszniejszy że łzami nęcił i smutkiem przywabiał.
W oczach jego zgasło wszystko — obowiązki pracy, przyszłości nadzieje, czysty uśmiech Adeli, a serce biło gwałtownie i na czole palił stigmat pocałunku jak rozpieczone żelazo. Szalone dziewczę byłoby go omamiło jednem wejrzeniem może, ale urok