Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 123.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
113

słowo utkwiło we mnie. Tyś nic nie winien, ale ci grozi przyszłość..... Słuchaj: — nie myśl by z uścisku choćby prostego dziewczęcia można się było rozwiązać i uciec czystym i spokojnym. Pocałunek pali, miłość wiąże, wspomnienia trują..... a w końcu zostaje taki szkielet żywy jak ja, wypalony pamięcią, wytęskniony zgryzotą, zbolały, włóczący się, jak mara po świecie, na którym tylko upiorem.
Zmierzch padał coraz gęstszy, ale po chwilowéj burzy która przeleciała ponad doliną Kaniowiec, już od zachodu czerwieniła się łuna jasna, i z drugiéj strony wschodził opłukany xięźyc rumianą tarczę swą dźwigając powoli z za drzew otaczających klasztor.
Strumienie dcszczu płynęły jeszcze z pagórka gliniastemi wyrwami, a z ziemi podnosiły się pary ku górze, liście odżyły, zapach zieleni napełniał powietrze.....
Nieznajomy wziął Oktawa za rękę.