Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 134.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
124

Powoływano go tam od rana, to na przechadzki, to do czytania, to na rozmowę i radę, a wreszcie Podkomorzanka potrafiła wytłumaczyć panu Joachimowi, że powinien u niéj jadać, i niewarto mu trzymać osobnego stołu dla siebie. W ten sposób mniéj już Wielica był w domu niż u Podkomorzanki... która się także nie postrzegła, coraz bardziéj rozmiłowując w człowieku, że ściągała na siebie i na niego i niepotrzebne domysły i złośliwe posądzenia.
Były to może jedyne chwile szczęśliwe w życiu biednego Wielicy, który całkiem oślepł na niebezpieczeństwo, a czując się lubionym a potrzebnym, odżywał na nowo.
W istocie Podkomorzanka zbliżając się doń, pokochała go jak brata, i z żywością sobie właściwą, nie wahała mu się tego okazywać, a Adela...
To pewna że uczucie budzi się uczuciem, że oczy nie kłamią choć usta milczą, że w głosie nawet i ruchu zdradza się miłość wszel-