Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
126

czne, łagodne, ciche, nieprzerażające a przecież niepokonane...
Codzień on stawał się jéj potrzebniejszym, rozumiała go co chwila lepiéj, oceniała wyżéj, wreszcie głos nawet jego mile zaczynał brzmieć w uchu, a gdy odszedł, dom czegoś zdawał się pusty, życiu brakło woni iblasku. Oczekiwano go niecierpliwie, puszczano niechętnie, a Podkomorzanka nie dziwując się wcale przywiązaniu Adeli które podzielała, jeszcze je poddmuchiwała pochwałami gorącemi i przyjaźnią serdeczną.
— Z tobą, — mówiła Adeli, — wzelkie na mnie spływa szczęście, ot i tego poczciwego Wielicę potrafiłaś mi swoim uśmieszkiem pociągnąć, czego ja nie mogłam dokazać choć pragnęłam od tak dawna. Co téż bo to za człowiek?
Adela rumieniła się na to i wymawiała.
— Ale mów sobie co chcesz, — powtarzała ciotka — on tu nie dla mnie staréj tyl-