Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 167.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
157

dzić mnie oczy? Duch ten czuwał nad dzieckiem swojem... czułam w nim matkę... Sama ona nic uczynić mi nie mogła, dotknąć jéj niewolno było dziecięcia, a gdy obejmowała rękami, nie czułam jéj uścisku; ale gdy mi co zagroziło, stawała nademną tak, że mnie otoczyła sobą i o nię rozbijała się wszelka moc ziemska
— Czemuż w dzieciństwie nigdy mi nie mówiłaś o tem?
— Bo ona stała i palec kładnąc na ustach zakazywała mi mówić. Dziwna rzecz, — dodało dziewczę — słów nie miała, niemą była, a gdy chciała mi co powiedziéć, spojrzała tylko i słyszałam głos jakiś w głębi duszy tak wyraźnie i jasno, jakby się o uszy obijał.
— A teraz widujesz ją jeszcze?
— O! prawie nigdy... czasem we śnie mi się zjawia, ale marzy mi się wówczas żem jeszcze dziecięciem, a ona u kolebki stoi i o-