Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 226.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
216

godzien ciebie... żebym umarła spokojna o twoję przyszłość...
— Ciociu droga, — pieszcząc ją szepnęło dziecię — a możeż człowiek kiedykolwiek przewidziéć przyszłość czy swoję czy cudzą? obrachować ją i stworzyć? jestże ona w mocy ludzkiéj? Nie zawodząż ci na których piersi spoczywa głowa nasza, których serce trzymaliśmy w dłoni? możnaż kiedy wyrzec żeśmy panami jutra?
— Przecież coś począć muszę! — przerwała Podkomorzanka.
— A gdybyśmy daléj szli po prostu jak dziś bez rachuby za sercem i instynktem?
— I wszystka wina potem na mnie!
Adela się rozśmiała.
— Ciociu, — rzekła, — twoje przywiązanie dla mnie zatruwa ci spokój! nadto już przewidujesz i cienia się lękasz... a Pan Bóg... a anioły stróże! a mój że choć dziecinn y ro-