Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 235.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
225

— Zapomnieli o mnie i wyrzekli się, dla czegóżbym ja nie miał się ich teraz wyprzeć i odepcnąć? Dziś kiedy ja znowu jasną widzę na mojem niebie jutrzenkę, oni pragną bym się im poświęcił znowu, by może jutro gdy się stanę niepotrzebnym — rozstać chłodno i drzwi mi zamknąć z szyderstwem?
Tak mówiło uczucie zburzone, ale wstyd ogarnął natychmiast.
— Nie, — rzekł po chwili namysłu, nie godzi się być złym dla występnych, ani naśladować winnych, lepszemi być musiemy od nich pragnąc ich nawrócić! — Bóg tylko wie jak wielką będ zie ofiara, jak ciężki rozbrat z nadzieją dla obowiązku, ale obowiązek święty, ale głos dziecka nie może być daremnym. Rzucę wszystko i muszę biedz ku niemu choćby to życie kosztować miało. Opuszczona, chora, sama jedna! cóż się stało? Także prędko i dla niéj skończyło się to malowane szczęście na które mnie patrzyć nawet nie było wolno?