Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom II 240.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
230

Ten ża rcik ostudził jakoś wszystkich.
Adela opamiętała się nieco, Joachim powściągnął, ale smutek mimo starania Podkomorzanki, osiadł na wszystkich twarzach, ona sama uległa mu mimowoli.
Wielicy przeczucie jakieś mówiło, że opuszczając ten dom i wracając do świata innego, zrywa węzeł który mu był miły, a związać go późniéj nie potrafi. — Ociągał się z pożegnaniem, liczył chwile, wstawał i siadał, wyszukiwał powodów do przeciągnienia odwiedzin, nie miał siły powiedziéć sobie że odejść potrzeba.
Tak upłynęła przykra dla wszystkich godzina, a przychodzący sługa z oznajmieniem że konie były gotowe, zwiastował nareszcie konieczność rozstania. Przeze drzwi pół otwarte wcisnął się Parol wyżeł Wielicy od niejakiego czasu trochę zapomniany stary przyjaciel i towarzysz w samotnych przechadzkach, — który jakby przeczuwając smutek