Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 048.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
44

je dziecię, a możemyż powiedziéć kiedy, że dusza którą zbawić mamy, niegodna ofiary?
Ewelina płakać zaczęła pocichu.
— Ale ja nie mogę powrócić do niego, on nigdy mnie nie kochał, nie pojął, ja potrzebuję współczucia, serce moje pragnie przywiązania, nie mam sił na heroizm, jestem pospolitą kobietą, słabą, nieszczęśliwą...
Mówiła to żywo i coraz szybciéj, nareszcie głosu jéj zabrakło, i po chwili dodała:
— Czyżby i własny ojciec miał mnie nie zrozumieć i potępić? chcecież mnie wydać na pastwę temu... temu bydlęciu.
— Ewelinko, — przerwał Wielica, — upamiętaj się... uspokój — pamiętaj że nic nie może cię od obowiązków żony uwolnić!
— Jakto nie? przecież jest rozwód, możemy być swobodni; ja z nim żyć nie chcę...
— Rozwodu niema moje dziecię, rozwód jest tylko uznaniem nieważności małżeństwa,