Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 090.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
86

lone liście okrywały się najrozmaitszemi barwami kolorującemi malownic zo lasy oddalone. W ruinach pusto było i cicho, świegotały tylko wróble i stado kawek z krzykiem obsiadało kopułę kaplicy na któréj obrały sobie siedlisko.
Niekiedy w głębi murów olbrzymich niewytłumaczony szelest i stuk, zwiastował że i tam już zwierzęta zajęły miejsce ludzi, gospodarząc swobodnie na zwaliskach.
Oktaw szedł oglądając się jakby żegnał te miejsca które dlań były wspomnieniem zarazem drogiem i przykrem; zatrzymał się przy złomie muru pod którym przebyli ulewę, potem ścieżką wązką puścił się na polankę ku mogile i opuszczonéj chacie strażnika.
Gęste zarośla leszczyny, przez które przechodził opadłe z liści, smutnie teraz stały z nagiemi i połamanemi gałęźmi, gdzieniegdzie puste dźwigającemi gniazdeczko. Goście tych gęstwi opuścili je z liśćmi, i polecieli szukać cieplejszych kryjówek lub jaśniejszego nieba.