Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
87

Wychodząc na pólko, Oktaw drgnął widząc w progu chaty siedzącą postać białą w któréj poznał Andzię. Trochę już dawn o się nie widzieli, a biedne dziewcze tak było zamyślone i smutne, że przychodzącego nie rychło dostrzegło.
Szelest kroków zdradził Oktawa, Anusia podniosła głowę, spojrzała, ale nie podbiegła ku niemu i pozostała tak nieruchoma z wlepionemi w niego oczyma.
— Dobry wieczór moja Andziu! — rzekł dosyć chłodno ale z wyrazem niepokoju przybywający.
— Dobry? ja nie wiem! powinien by być dobry kiedyście przyszli do mnie, ale na duszy mnie nie dobrze wcale, — chora jestem... smutna...
— Co ci jest? powiedz, — odezwał się siadając przy niéj chłopak.
— Albo ja wiem! czuję się inną i dziwuję sobie..... Dawna Andzia dzika i pusta, i nowa