Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 099.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
95

— Cóż kiedy mi nie wierzycie, — rzekł Oktaw zmieszany — prześladujecie mnie Adelą... wymawiacie co nie jest... sam nie wiem jak cię przekonać.
— Już to źle kiedy słowami przekonywać potrzeba, — przerwała Andzia, — jabym po oczach poznała, gdyby co w sercu było... Macie trochę litości, a zresztą... miło wam przytulić się do Andzi, bo komuż nie słodko jak go kochają, ale...
— Nie wierzysz?
— Nie wierzę! nie!
— Cóż ja na to poradzę!
— Wy! nic! a Pan Bóg chyba!
Łzy, wymówki, zgoda i znowu wyrzuty, mieniały się tak w téj rozmowie dziwnéj a wiecznie jednéj od tylu lat tysiąców. Poznał Oktaw, że biedne to serce dręczone było zazdrością, która co chwila wybuchała, a sił nie miał by ją rozproszyć bo w duszy czuł się winnym.