Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom IV 117.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
113

kiego serca, — przecież papa i mama... takie przywiązanie to rozumiem!!
— Inne téż tego imienia nie warto, — dodała matka.
— A więc musisz odjechać mój młody przyjacielu, — odezwał się Poroniecki, — ależ przecie nie zabawisz tam zbyt długo?
— Prawie rok!
— To groźne! — rzekł stary, — rok młodości to więcej niż dziesięć lat późniejszych... uczucia są jak ciało w pewnem względzie, im młodsze tem rosną prędzéj, na starość już się kurczą jak my... Cały rok, to bardzo wiele!!
— A ja ufam poczciwemu Oktawowi, że o nas zapomnieć nie może.
— Gdybym tak ja mógł sobie pochlebiać, rzekł nieśmiało zwracając się ku Adeli Oktaw.
— Pochlebiaj pan sobie! — rozśmiała się Podkomorzanka, — pozwalamy, ale nie do zbytku.